Autor |
Wiadomość |
<
Część Mieszkalna
~
Dachy
|
|
Wysłany:
Piątek 22:17, 11 07 2008
|
|
|
Dołączył: 06 Lis 2006
Posty: 485
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Miami
|
|
Ponad ulicami i chodnikami, zastawionymi samochodami, rozciąga się świat dachów. W niebo strzelają kominy domków jednorodzinnych, anteny satelitarne i bloki mieszkalne. Wiatr świszcze pomiędzy nimi i owiewa twarz, chłodząc ją po skwarze rozgrzanego asfaltu i betonu. Pomiędzy domami rozpięto przewody wysokiego napięcia. Z najwyższych budynków widać nawet centrum miasta...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Sobota 0:51, 12 07 2008
|
|
|
Dołączył: 06 Lis 2006
Posty: 485
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Miami
|
|
Noc. W ciszy, otaczającej ulicę kamieniczek mieszkalnych, pojawia się pewna postać. Idzie nieśpiesznie wzdłuż rzędu blisko postawionych domostw, jakby szukając czegoś. Powietrze porusza podmuch wiatru. Postać przystaje i podnosi głowę. Wiatr porusza długimi włosami, kiedy on wciąga pełne płuca nocnego powietrza. Po chwili rusza dalej, w kierunku bocznej uliczki. Wchodząc do niej jakby znika w cieniu. Nie na długo jednak, po chwili bowiem, podciągając się zza krawędzi dachu, staje na szczycie. Księżyc oświetla młodą twarz i blond włosy. Czerwona koszula w kratę rusza się na wietrze. Mike w końcu przybył do Miasta Lunatyków.
Siadam na brzegu dachu. Wyciągam z kieszeni harmonijkę i gram dwa-trzy dźwięki. Chowam ją z powrotem i po raz kolejny wciągam powietrze.
<na razie zauważyłem tylko jedno potencjalnie interesujące miejsce - tę całą Karczemkę na przedmieściach, jednak nie ciągnie mnie tam na razie. Wolę posiedzieć na dachu w oczekiwaniu na jakieś ciekawe wydarzenia>
Odwracam oczy w kierunku pobliskiej wieży kościoła. Wstaję i biorę rozpęd. Przeskoczenie ulicy było w miarę łatwe - mimo wszystko jednak musiałem złapać się krawędzi i podciągnąć, żeby się udało. Podróżując w ten sposób docieram do spadzistego dachu kościoła, w stylu neogotyckim.
<tym razem będzie to trudniejsze. Trzeba uwzględnić ten spadek i nie przedobrzyć...>
Skaczę, starając się jednocześnie wylądować bokiem na dachu. Przy lądowaniu jednak ślizgam się i niemal zsuwam z dachu. W ostatniej chwili jednak chwytam się rękami za rynnę, dzięki czemu mogę bezpiecznie wejść na dach. Czepiając się czego się da rękami kieruję się na dzwonnicę kościoła i wchodzę na nią. Tutaj siadam i rozglądam się w poszukiwaniu czegoś ciekawego...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Poniedziałek 23:49, 25 08 2008
|
|
|
Dołączył: 19 Lis 2006
Posty: 278
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wroc<3
|
|
Po wielu dniach wychodzenia, nakłaniania samego siebie iż ma się ochotę na cokolwiek innego niż ślęczenie nad książkami i przed telewizorem, wsłuchując się w ciszę swej rezydencji wyszedłem na dachy. Lekki powiew wiatru musnął włosy, poły marynarki wydęły się zamieniając się na chwile w dawne peleryny. Na ramieniu jak zawsze Belle. Po parunastu minutach błądzenia odnalazł płaski dach, wieńczony lekkim marmurowym murkiem chroniącym przed zleceniem 20-parę metrów w dół. Małe gargulce po czterech stronach śledzące swymi ślepiami wszystko co noc chce ukryć przed oczami śmiertelnych. Usiadłem, wyciągnąłem wiolonczelę. Kilka chwil nastrojenia, i już w powietrzu można było usłyszeć lekkie brzmienie instrumentu który z lekka dotykał powiewy wiatru.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Wtorek 0:50, 26 08 2008
|
|
|
Dołączył: 06 Lis 2006
Posty: 485
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Miami
|
|
Niepokój zaatakował znienacka, jak zwykle. Nieracjonalny strach zagubionego młodzika, który trafił do nowego miejsca, na nieznany teren, w którym będzie musiał radzić sobie bez stada. Wiedziałem, że to nie pierwszy raz, kiedy zaczynam od zera, ale zawsze wiązało się to z takim strachem.
Już sięgałem po harmonijkę, żeby jakąś melodią odegnać lęk, gdy nagle zaczął się on rozpływać. Zamarłem zdziwiony z ręką w kieszeni. Dopiero po chwili zorientowałem się, co jest tego przyczyną. Z ciemności płynął cichy, melodyjny dźwięk, przyniesiony przez zagubiony powiew nocnego wiatru. Melodia... dźwięki wiolonczeli... Okręciłem się dookoła wieży, w poszukiwaniu kierunku, z którego nadbiegał. Po chwili zastanowienia zdecydowałem się na wschód. Zeskoczyłem z wieży i, lawirując jak najzręczniej między kominami i po dachach, skierowałem się tam, skąd dochodziła muzyka.
Dźwięki wiolonczeli o tak późnej porze zadziwiły mnie, słyszałem je jednak wyraźnie w nocnej ciszy przedmieść. Dochodziły z dachu willi, potężnej budowli, rysującej się wyraźnie na horyzoncie. Pospieszyłem się, zanim nocny grajek zakończy koncert.
Ogrodzenie nie było problemem, wspiąłem się po nim i zwinnie, niemal bezdźwięcznie zeskoczyłem na dół. Krótki bieg po trawniku i już byłem przy ścianie. Wspiąłem się po rynnie na balkon, z którego, podskakując, chwyciłem się gzymsu. Było za wąsko, żeby bezpiecznie się wspiąć, jednak udało mi się ze stęknięciem podrzucić ciało jeszcze wyżej, by chwycić się balustrady i gargulca na rogu dachu. Jak najciszej wszedłem na górę.
Grajek nie zauważył mnie. Jego ręce nadal prowadziły smyczek po strunach wiolonczeli, wydobywając z niej lekką, wesołą nawet melodię. Po chwili uznałem, iż warto by się zapoznać z artystą i podziękować za nieoczekiwaną pomoc. Uśmiechnąłem się lekko i sięgnąłem po harmonijkę. Wyczekałem do końca frazy i dołączyłem się, z wymyśloną na poczekaniu melodią.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Wtorek 1:07, 26 08 2008
|
|
|
Dołączył: 19 Lis 2006
Posty: 278
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wroc<3
|
|
Gdy miał już kończyć, urywane dźwięki tworzące symfonię z jego sercu kończyły swe akordy, ręka lekka jak nigdy ze smyczkiem odsuwała się od jeszcze drżących strun, lewa dłoń już powoli dotykała smukłych kształtów kobiety usłyszał dźwięk harmonijki. Zdziwienie wzięło górę. Nie tylko dlatego, iż ktoś w tak późną noc przebywał uliczki tego zakazanego miasta poszukując chyba już tylko wytchnienia po gorących dniach. Lecz co dziwniejsze była kwestia melodii. Niby prosty instrument, nic wielkiego, uchwycenie chwili w dłoniach lecz te usta tworzyły to samo co on każdej nocy, tworzyły obrazy choć całkowicie inne niż jego, to jednak były one czymś bliskim jego sercu. Odwrócił się, przekrzywił lekko głowę jak ptak zaciekawiony nowym obrazem wysłuchał do końca gry nieznajomego po czym:
"Witam. Widzę, iż nie tylko mnie uspokaja noc, czy też tylko się zgubiłeś kolego?" - zabrzmiały słowa w nastrojonym jeszcze nocnym powietrzu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Wtorek 21:15, 26 08 2008
|
|
|
Dołączył: 06 Lis 2006
Posty: 485
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Miami
|
|
"Witaj, nieźle zagrane." odparłem z uśmiechem. "A co do uspokajania - tak... ale raczej chodzi o twoją wiolonczelę a nie noc. Co to była za melodia?"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Wtorek 23:18, 26 08 2008
|
|
|
Dołączył: 19 Lis 2006
Posty: 278
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wroc<3
|
|
"Sam już nie pamiętam. Jakaś przypadkowa melodia zapamiętana w umyśle. Nic takiego czym można byłoby się zachwycać. A Twa melodia? Sam ją stworzyłeś czy też jest dla Ciebie w jakikolwiek sposób symboliczna. A właśnie przepraszam za mój brak manier" - wstaję odkładając smyczek - "Charles Boccacio" - wyciągam rękę w kierunku nowego nieznajomego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Wtorek 23:45, 26 08 2008
|
|
|
Dołączył: 06 Lis 2006
Posty: 485
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Miami
|
|
"W każdym razie niezłe. Mike Callahan." odpowiadam, ściskając rękę. "Sorry za takie wtargnięcie na posesję, ale usłyszałem twoją grę i przybiegłem zobaczyć kto to. Zagraj coś jeszcze, bo nieźle ci idzie, ja coś dołożę na harmonijce."
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Środa 11:22, 27 08 2008
|
|
|
Dołączył: 19 Lis 2006
Posty: 278
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wroc<3
|
|
"Czyżby zwolennik takiej muzyki? Cóż jeśli tak uważasz" - po tych słowach chwytam smyczek, lekko dotykając strun zaczynam grać jakąkolwiek melodię, która przyszła mi do myśli z lat dziecinnych. Co chwila spoglądam na Mike'a czekając z zaciekawieniem jak i kiedy wejdzie ze swym instrumentem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Środa 11:59, 27 08 2008
|
|
|
Dołączył: 06 Lis 2006
Posty: 485
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Miami
|
|
Czekam na koniec frazy, po czym dołączam się - jeśli grana była solówka - z pasującym riffem, jeśli zaś coś bardziej rytmicznego, to z bluesową solówką.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez go11um dnia Środa 12:00, 27 08 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Piątek 1:11, 26 12 2008
|
|
|
Dołączył: 06 Lis 2006
Posty: 485
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Miami
|
|
Kończymy grać. Po zakończonej piosence patrzę w oczy Charlesa. Zbliżam się z ręką wyciągniętą w kierunku wiolonczeli, jakbym chciał jej dotknąć, ale w ostatniej chwili... "potykam się" i upadam w kierunku Charlesa. W locie uśmiecham się i odsłaniam kły do ugryzienia...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Piątek 1:18, 26 12 2008
|
|
|
Dołączył: 19 Lis 2006
Posty: 278
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wroc<3
|
|
Odskakuje - refleks drapieżcy nigdy nie śpi tym bardziej w takich sytuacjach - i powoli chowam swoją wiolonczelę z taką samą precyzją i uczuciem jak wcześniej. "Co Ty młodziku wyrabiasz?"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Piątek 1:23, 26 12 2008
|
|
|
Dołączył: 06 Lis 2006
Posty: 485
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Miami
|
|
"Przepraszam, straciłem równowagę" usiłuję zobaczyć czy też ma kły. A, chrzanić to. Nikt normalny nie uskoczyłby przed takim czymś i się tak nie zachowywał.
"...A właściwie nie. Byłem głodny." Odsłaniam kły w uśmiechu. "Też takie masz?" Ciało przyjmuje pozę, mówiącą, że jeśli nie, to dalsza rozmowa nie będzie już tak miła...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Piątek 1:25, 26 12 2008
|
|
|
Dołączył: 19 Lis 2006
Posty: 278
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wroc<3
|
|
"Ohhh... a miałem nadzieję na milszą pogawędkę. Tak także mam takie kły, chociaż to nie czyni Ciebie lepszym, wiesz?" uśmiecham się serdecznie wciąż wpatrzony prosto w oczy mego nowego znajomego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Piątek 1:29, 26 12 2008
|
|
|
Dołączył: 06 Lis 2006
Posty: 485
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Miami
|
|
"Wow! Pierwszy od tak dawna!" wykrzykuję z entuzjazmem "Nie spotkałem nikogo takiego jak ty... jak my już od... odkąd pamiętam. Fajnie" uśmiecham się. "Wybacz mi, myślałem, że jesteś... no wiesz, normalny."
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|