| Autor |
Wiadomość |
|
<
Filozofia
~
Zawieszeni między niebem i piekłem...
|
|
|
 Wysłany:
Środa 23:08, 13 12 2006
|
|
|
Dołączył: 19 Lis 2006
Posty: 278
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wroc<3
|
|
A co gdy z wyboru pojdziemy "w dol"?? Wiesz nikt nie zastanawial sie nad tym zeby dusza poszla do piekla. Albo rzadko sie zastanawiali. Chociazby Alighierii Dante. Ale to szczegoy. Co wtedy?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
 |
|
|
 |
|
|
| Wysłany:
Środa 23:09, 13 12 2006
|
|
|
Dołączył: 07 Lis 2006
Posty: 387
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z acowastoobchodzi
|
|
a powiec mi czym jest dol. jesli czynisz swiadomie zlo z zasady to wtedy, no coz. Bóg jeden wie co z toba zrobic:p
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
| Wysłany:
Środa 23:28, 13 12 2006
|
|
|
Dołączył: 08 Lis 2006
Posty: 530
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z tamtąd
|
|
Wiesz czym jest piekło? To syn na frącie, dla kochającej matki, to przymusowa wycieczka z różową siostrą do hipermarketu, to rozłąka lub smierć ukochanej osoby. Wiesz czym jest piekło? Tym czego byś nie chciał żeby ci się przytrafiło. I czy w takim razie, możliwy jest świadomy wybór pójścia tam?
Jedynie chyba, gdy chcesz się za cos poświęcić za ukochaną, za sprawę, lub za legendę tego, co zawsze dotrzymywał obietnic...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
| Wysłany:
Środa 23:34, 13 12 2006
|
|
|
Dołączył: 19 Lis 2006
Posty: 278
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wroc<3
|
|
Juz Ci podaje chociaz hipotetyczna sytuacje ale podam. Wiesz jak czasem sie zdarza ze masz wybrac mniejsze zlo? Szczerze mowiac nigdy w takie cos nie wierze, moze dlatego ze nie bralem w takim czyms udzialu. Ale wlasnie wtedy wybierasz tak niby "mniejsze" pieklo. A co do tego czy mozna wybrac czy tez nie. Oczywiscie. Chociazby zabijajac sie. W tym momencie przewazasz na swoja niekorzysc, poniewaz moglbys jednak w koncu uwierzyc w nadzieje milosc etc. Zarazem tworzysz smutek i pustek u osob ukochanych. W tym momencie tworzysz dla siebie pieklo.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
| Wysłany:
Poniedziałek 21:59, 18 06 2007
|
|
|
Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Pozwólcie że powrócę do tematu który wcześniej roztrząsaliśmy - gdzie kto pójdzie. Nie jestem tak pewna czy trafi tam, gdzie wierzy że trafi... czy raczej - nie wiem czy to byłoby "słuszne".
Owszem, ateista trafi do ziemi, satanista będzie czcił Kasztana, chrześcijanin stanie przed obliczem Boga... a co z osobami które wierzą do tego stopnia, że zatraciły się w swojej wierze? Wpadła mi tu do głowy postać mojego (naszego?) Gishlaina. Wampir, który za życia był księdzem wyszkolonym do zabijania wampirów. Wampir który nie pogodził się z nową ścieżką i nadal podąża zgodnie z wolą Boga. Tylko jest swą wiarą do tego stopnia opętany, że nie zauważył, iż nie wierzy już w Boga, a wierzy tylko w siebie samego.
Ok, to postać z głupiego opo, ale popatrzmy na codzienne życie, tacy ludzie też się zdarzają. Nie tylko szaleńcy którzy wierzą że są Chrystusami, ale i zwykłe babcie dewotki, które wierzą w jedno, ale z tego co robią wynika coś innego. Ale chyba nie wątpią we własne zbawienie, co? (dobra, generalizuję, jednak i takie jednostki są).
I sądzicie, że oni trafią tam gdzie wierzą że trafią? Jeśli to co wyznają jest niezgodne z tym co czynią? Tylko oni tego nie zauważają? Chyba ta teoria wymaga nieco uzupełnienia...
I a'propos Narni - poczytajcie opowiadanie Gaimana o tym. Powiedzmy, że zauważa pewien "drobny" brak w tej utopijnej sielance.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
